Obóz starszy brat, starsza siostra 2011 – relacja

Obóz „Starszy brat, starsza siostra” 2011 r. został realizowany jako zadanie publiczne „Wypoczynek dzieci i mlodzieży” i był dofinansowany przez BURMISTRZA MIASTA I GMINY PIASECZNO

Obóz „Starszy brat, starsza siostra” odbył się w roku 2011 na Kaszubach. Mimo nienajlepszej pogody w całej Polsce, w miejscu, gdzie byliśmy – w Szarlocie koło Kościerzyny, słońce świeciło często, deszcz padał tylko czasami, a nastroje dzieci uczestniczących w tegorocznym obozie były pogodne i wspaniałe niezależnie od pogody. Szarlota to mała wieś leżąca 4 km od Kościerzyny. Można by rzec w sercu Kaszub. „Szarlota” jest pięknie położony nad niewielkim jeziorem Osuszyno. Niedaleko stąd zarówno do Szymbarku jak i do Wdzydz Kiszewskich. Tegoroczny obóz był bardzo intensywny pod względem poznawczym i kulturowym. Dzieci i młodzież poznały naprawdę piękny i bardzo ciekawy zakątek Polski, gdzie poczucie tożsamości kulturowej, tradycji , odmienności języka jest bardzo silna. Kaszubi to Polacy, ale od setek lat bardzo chroniący odrębności swojej tradycji, kultury i języka. Odwiedziliśmy dwa znane na Kaszubach miejsca, gdzie można poznać historię, kulturę, i tradycję kaszubskiej ziemi i Kaszubów. Było to CENTRUM EDUKACJI I PROMOCJI REGIONU W SZYMBARKU i Skansen we Wdzydzach Kiszewskich. Są to chyba najciekawsze i najatrakcyjniejsze na Kaszubach miejsca opowiadające o tej ziemi i o ludziach ją zamieszkujących. Historia Kaszubów to historia ludzi bardzo przywiązanych do Polski, swojej ojczyzny, ale też przywiązanych do swojej tradycji, kultury i języka, nieco odmiennego od języka polskiego. Kaszubi to ludzie pracowici, pobożni, wytrwali, konsekwentni i wielcy patrioci. Józef Wybicki, twórca Hymnu Polskiego był Kaszubem. Pomimo, że Kaszubi są dziś bardzo rozproszeni po świecie, kultywują swoją tradycję, używają języka kaszubskiego, pamiętają, że są Polakami. Szymbark, gdzie byliśmy, to miejsce na wiele godzin zwiedzania i przeżywania historii Kaszub w kontekście historii Polski. Choć niektóre treści przekazywane nam przez panią przewodnik były bardzo trudne, np. związane z losem Polaków zesłanych na Syberię, z partyzantką podczas II wojny światowej, nasze dzieci wytrwale słuchały i uczestniczyły w trasie zwiedzania. Dla wielu z nas wyjątkowym przeżyciem była symulacja nalotu bombowego, który przeżyliśmy siedząc w bunkrze partyzanckim, a także wizyta w domu stojącym na dachu. Dom ten symbolizuje dzisiejszy świat, w którym „wiele spraw jest postawionych na głowie”, w którym panuje często chaos i świat wywraca się jakby do góry nogami. Dzięki życzliwości proboszcza Parafii w Szymbarku nasz ksiądz Jarek Januszewski mógł odprawić Mszę św. w zabytkowym kościółku, który jest jednym z najbardziej niezwykłych miejsc na terenie CENTRUM EDUKACJI I PROMOCJI REGIONU W SZYMBARKU. Kościółek jest jakby skarbnicą gromadzącą niezwykłe pamiątki z całego świata, od wielu ludzi związanych z historią Polski i Kaszub. W Skansenie we Wdzydzach Kiszewskich wyjątkowo ciekawym miejscem dla naszych dzieci była szkoła kaszubska, gdzie odbyliśmy niecodzienną lekcję  języka kaszubskiego i zwyczajów obowiązujących dawniej w szkołach. Dużo opowieści oraz demonstracji „na żywo” dotyczyło dyscypliny ?. Była to baaaardzo wesoła lekcja. Ogromną atrakcją były też gry i zabawy kaszubskie, zwłaszcza chodzenie na szczudłach.

Ośrodek „Szarlota” pod wieloma względami przewyższał wszystkie dotychczasowe miejsca, gdzie odbywały się nasze obozy. Mieszkaliśmy w 3-4 osobowych domkach z łazienkami i malutkim aneksem kuchennym. Stołowano nas w pięknej stołówce. śniadania i kolacje były w postaci szwedzkiego stołu i naprawdę każdy znalazł na nim to co lubi. Doskonałe też były warunki do naszych spotkań i zajęć. Chyba najbardziej podobało nam się pod wiatą grillową. Była to duża, przestronna sala, bardzo ciepła w swoim wystroju, cała w drewnie. Dla nas oczywiście najważniejsze były las , jezioro, przestrzeń do zajęć. Wszystkie te miejsca spełniały nasze oczekiwania i potrzeby. Było odpowiednio dużo boisk sportowych, sprzętu wodnego, terenów rekreacyjnych, a nawet było mini Zoo.

Tegoroczny obóz „Starszy brat, starsza siostra” pozwolił zarówno dzieciom jak i młodzieży, starszym braciom i siostrom, na przeżycie wielu pięknych, dobrych chwil. Nauczeni wcześniejszym doświadczeniem, wieczory zorganizowaliśmy tak, aby starsi bracia i siostry, mieli czas na spokojne towarzyszenie dzieciom przed zaśnięciem. Wieczorne czytanie bajek, opowiadań, legend czy powieści było zatem miłą, ciepłą chwilą na zakończenie dnia. W tym roku stworzyliśmy też po raz pierwszy dla uczestników obozu w wieku 12-14 lat grupę młodzieżową. Nie towarzyszyli im już „starsi bracia i siostry” , choć wielu „młodzieżowców” żałowało, że tak nie jest ?. Ale niestety, starsi towarzysze, których było z nami w tym roku 15 byli zarezerwowani dla dzieci młodszych. Młodzież większość czasu spędzała razem z pozostałymi dziećmi, mieszkała również z nimi i ich „starszymi braćmi i siostrami” w domkach, miała jedynie każdego dnia 2-3 godziny zajęć zaplanowanych wyłącznie dla nich. Zajęcia te najogólniej można by nazwać spotkaniami psychoedukacyjnymi, z elementami profilaktyki i socjoterapii. Przebiegały one z wykorzystaniem różnych form refleksyjnego przyglądania się swoim relacjom z ludźmi, samemu sobie, wyborom dokonywanym w młodziutkim życiu, ich konsekwencjom. Niecodzienną formą rozważania różnych aspektów młodzieńczego życia, fascynacji, buntów, poszukiwań, były medytacje prowadzone według książki ” Medytacje dla młodzieży” K.W.Vopla. Wieczorną historią, w która zasłuchiwała się młodzież był „Oskar i pani Róża”. Zanim jednak dzieci rozeszły się do swoich domków ze starszymi braćmi i siostrami na wieczorne „bajkowanie”, a grupa młodzieżowa na kolejne spotkanie z Oskarem i Panią Różą, wszyscy spotykaliśmy się na „wieczorowisku po kaszubsku” – tak nazwaliśmy nasze wspólne wieczory. Na obozach są to najważniejsze chwile. Ważne jest oczywiście wszystko co się dzieje w ciągu dnia, ale wieczory służą wyciszonemu, skupionemu, modlitewnemu przemyśleniu naszych przeżyć, tego co w dziecięcych główkach się w ciągu dnia pojawi. Nie wymagamy, aby wszyscy byli w równym stopniu aktywni podczas naszych wieczornych spotkań, ale prosimy wszystkich, aby byli obecni. Każdego roku zadziwia nas jak dzieci pięknie się modlą za swoich cichych przyjaciół, jak pamiętają w modlitwie o swoich bliskich, z jaką refleksją komentują myśli, które każdego wieczoru losujemy jako tematy do wieczornych rozważań. Na tegorocznym obozie mieliśmy wyjątkowo bogatą oprawę muzyczną wieczorów i mszy świętych. Było wśród nas kilku gitarzystów i doskonała perkusistka  Agata Walkowicz, która skutecznie zaraziła pasją do bębnienia wiele dzieci. W tym miejscu należy podziękować naszym muzykantom. Dzięki nim oprawa mszy świętych i codziennych wieczornych spotkań była piękniejsza niż na wszystkich dotychczasowych obozach.

Bardzo szczególną tradycją naszych obozów jest SKLEPIK SERDECZNIKOWY. Serdeczniki – małe czerwone serduszka, to nasza obozowa moneta. Symbolizuje ona nic innego jak serdeczność, wzajemną dobroć i może być przez dzieci wymieniana na słodycze lub losy na loterii, czyli coś co dostarcza im smakołyków, zabawy, radości. Serdeczniki dzieci otrzymują każdego dnia. Jest to swoista „nagroda” za to na ile dzieci starały się prezentować swoim zachowaniem i postawą cechy, które danego dnia są przez nas szczególnie „trenowane”. Cechy te to np. wytrwałość w pokonywaniu trudności, pracowitość, aktywność poznawcza, aktywność twórcza, pomysłowość, umiejętność współpracy, życzliwość, kultura słowa ( miłe, pozytywne zwracanie się do siebie). Wcale nie jest łatwo zasłużyć swoim zachowaniem na 5 serdeczników. Taka jest maksymalna nagroda możliwa do uzyskania za jeden dzień. Ale większość dzieci tak bardzo się stara, że niemal codziennie otrzymują właśnie 5 serduszek ?. Niektórzy błyskawicznie wymieniają je w sklepiku na słodycze, a niektórzy niecierpliwie wyczekują zabawowej loterii. Dzień, w którym na naszych obozach jest loteria, to jeden z najzabawniejszych dni. Zabawne jest zwłaszcza to, że każdy dostaje to co los przyniesie, czyli np. chłopcom zdarza się wylosować różowe spinki do włosów, a dziewczynkom piłkę do nogi. Oczywiście kolejnym emocjonującym przeżyciem jest „handel wymienny”. Chłopcy dążą do tego, aby piłka trafiła do chłopaków, a spinki do dziewczynek:).

Zabawa zabawą, ale wszystko to co wiąże się z serdecznikami ma w swoich założeniach wychowawcze kształtowanie charakterów naszych dzieci. Motto naszego serdecznikowego sklepiku brzmi „Warto starać się być dobrym”.

Dzieci, które jeżdżą z nami od lat na obozy „Starszy brat, starsza siostra” wiedzą, jak szczególnym wieczorem jest wieczór pożegnalny. Dzieci, które były po raz pierwszy, odczuły zapewne ze wzruszeniem powagę tego wieczoru. Każdy z nas jest podczas całego obozu, a w sposób wyjątkowy podczas tego wieczoru kimś szczególnym, bez kogo nasz obóz nie byłby taki sam. Każdy bowiem ma na naszych obozach swoje szczególne miejsce, uczymy się od siebie nawzajem bardzo wielu bezcennych umiejętności, można by rzec obdarowujemy siebie nawzajem niekiedy zaskakującymi darami. Na co dzień może nie zdajemy sobie z tego sprawy, że cierpliwość i wyrozumiałość 13 letniego chłopaka, który potrafi zgodnie mieszkać przez cały obóz z 10-latkiem i wspierać nieporadne dziecko w prozaicznych, aczkolwiek niełatwych codziennych sytuacjach, jest właśnie takim darem. W takich sytuacjach kształtuje się nasz charakter, nasza osobowość, tworzymy siebie jako człowieka wrażliwego na innych, potrafiącego zapomnieć o sobie i pochylić się nad drugim, który nas potrzebuje. Równie cennym darem jest to, że się do siebie uśmiechamy, że potrafimy wyciągnąć rękę na zgodę, że potrafimy przeprosić, wysłuchać, powiedzieć prawdę, rezygnując z kłamstwa czy też po prostu pośmiać się razem. Na naszych obozach każdy wieczór służy refleksji o tym jak żyć dobrze, jak żyć w przyjaźni z Panem Bogiem i z ludźmi. Ostatni wieczór jest podziękowaniem każdemu uczestnikowi obozu za dobro, które z siebie dał innym. Ważnym momentem jest ujawnienie cichych przyjaciół. Ta szczególna „zabawa” toczy się przez cały obóz. Każdy z nas ma za zadanie być cichym, „anonimowym” przyjacielem dla osoby, którą wylosował pierwszego wieczoru. CICHY PRZYJACEL to ktoś kto o nas pamięta, modli się za nas, pomaga, wspiera, dobrze nam życzy, ale robi to w sposób niewidoczny lub taki, że nie domyślamy się kto nim jest. Ostatniego wieczoru cisi przyjaciele się ujawniają. JEST TO BARDZO PIĘKNA CHWILA. Zwykle wiąże się to z podarowaniem osobie, dla której byliśmy „cichym” jakiegoś drobiazgu na pamiątkę. „Zabawa” w cichego przyjaciela uczy nas wszystkich wrażliwości na drugiego człowieka, nie zawsze dobrze nam znanego, bez względu na jego wiek i to czy go lubimy. Trzeba podkreślić, że najmłodsze dzieci przepięknie potrafią uczestniczyć w tej zabawie. Ostatni wieczór to również ostatnia wspólna Msza św. Ksiądz Jarek, który mimo licznych zajęć i obowiązków od lat towarzyszy nam na obozach, odprawił w sobotni wieczór piękną, poruszającą dziecięce serduszka Mszę świętą. Dzieci ślicznie podziękowały księdzu Jarkowi :)

Nasz tegoroczny obóz trwał 9 dni. Zakończył się w takim momencie, że wielu z nas łza zakręciła się oku, że musimy się rozstać. To był dla nas naprawdę piękny, serdeczny, pełen wzajemnej dobroci czas.